EPIDEMIE OBŁĘDU
tadeusz.szopaa@gmail.com
18.01.2021
Zanim
przejdę do głównego tematu zasygnalizowanego w tytule przytaczam pewne fakty z
historii epidemii chorób zakaźnych, które w przeszłości nawiedzały ludzkość i
zbierały tragiczne żniwo.
Człowiek
rodzi się i umiera. Jest świadomy nieuchronności śmierci, ale odczuwa przed nią
lęk. Szczególnie boi się śmierci niespodziewanej, przedwczesnej i dokonującej
się w cierpieniach, a zwłaszcza zagrożeń nieznanych. Z tego powodu każda
epidemia wzbudza wśród ludzi niepokój, a czasami nawet panikę. Epidemie chorób
zakaźnych zdarzały się na świecie od czasów starożytnych, miewały charakter
lokalny, a nierzadko globalny. Występowały często, na niektórych obszarach co
2-3 lata i pochłaniały olbrzymie liczby ofiar wśród ludności. Powodowały na
świecie po kilkadziesiąt, a nawet po kilkaset milionów zgonów, lokalnie
wymierało 30-50% ludności, a zdarzało się, że znacznie więcej. Nie znano
przyczyn epidemii, ale kojarzono je, w większości przypadków słusznie, z
powietrzem. Już w XVII wieku Marcin Sokołowski w swoim poradniku pisał
„Albowiem
powietrze jest to jadowita para, która od zapowietrzonego na powietrzu się
rozwiewa. A tak, gdy zdrowy człowiek na tę jadowitą parę trafi albo też z
którym zapowietrzonym gadając dech z ust zapowietrzonego na ciebie zdrowego
pójdzie, i tak się uchwyci szat i potym przeciśnie się per poros w ciało, które
tak zapala i zaraża, iż krew zarażona przecisnąwszy się do serca zamorzy
człowieka”. [Biblioteka Jagiellońska]
Powietrze, które w czasie epidemii zagrażało ludziom, nazywano powietrzem morowym (od słowa mór, oznaczającego zarazę, śmierć). Takie „złe powietrze”, przenoszące zarazę znalazło swoje miejsce w jednej ze zwrotek Pieśni Błagalnej:
Od
powietrza, głodu, ognia i wojny
Wybaw nas, Panie!
W XX wieku „wirusami”, które wywołały pandemię obłędu i
którymi zarażane były duże populacje ludzi, bywały często wspomniane powyżej
utopijne i złowrogie ideologie faszyzmu
i komunizmu tworzone przez intelektualistów w XIX i XX wieku, zwłaszcza
niemieckich filozofów, a ich nosicielami i siewcami stawali się inni
intelektualiści, będący społecznymi autorytetami, oraz charyzmatyczni
przywódcy. Według opinii niektórych myślicieli ideologie te miały wspólne
korzenie w postaci teorii K. Marksa (dotyczą one głównie ekonomii i polityki,
ale Marks przecierał
też szlak antysemickim uprzedzeniom, pisząc o Żydach w jednej ze swych prac, że
„element ten musi nieuchronnie ulec likwidacji”). Skutkami tych ideologii był
terror, ludobójstwo (w tym Holokaust), masowe egzekucje, wojna światowa, a w
rezultacie cierpienia i miliony ofiar śmiertelnych, oraz olbrzymie straty
materialne, gospodarcze i kulturalne poniesione przez wiele państw i przez całą
ludzkość w XX wieku. Szacuje się, że reżimy
komunistyczne w Związku Sowieckim, Chinach, Kambodży, Korei Północnej i w
innych krajach świata w rezultacie masowych mordów i egzekucji dokonywanych na
politycznych przeciwnikach, kampanii terroru w łagrach i
obozach pracy oraz celowego głodzenia dużych zbiorowisk ludzkich winne są
zgładzenia około 85 milionów istot ludzkich. Faszyzmowi, a głównie niemieckiemu
nazizmowi przypisuje się zgładzenie około 13 mln ludzi w obozach
koncentracyjnych, w wyniku egzekucji ludności cywilnej na okupowanych terenach
i zwykłych mordów. Do tego tragicznego bilansu należy jeszcze dopisać około 25
mln zabitych w wyniku bezpośrednich działań wojennych w II wojnie światowej,
która była konsekwencją obu obłędnych ideologii. W sumie liczba ofiar
śmiertelnych obu zaraz, spowodowanych przez faszyzm i komunizm, szacuje się na
około 125 mln, a przecież ich skutkiem było też jeszcze więcej poranionych,
kalek i chorych, nie licząc cierpień milionów ludzi i ogromnych strat
materialnych i in. (dla porównania: hiszpanka ‒ 50÷100 mln ofiar śmiertelnych).
Warto zauważyć, że po II wojnie światowej ideologia faszyzmu
została napiętnowana przez świat i praktycznie wyeliminowana z życia
publicznego. Natomiast druga zaraza, ideologia komunizmu rozprzestrzeniała się
dalej na świecie, zbierając swe śmiertelne żniwo. Jej głównym siewcą była
ówczesna Rosja Sowiecka, mająca w tym swój interes. Rosja już przed wojną miała
swoje silne przyczółki także w wielu krajach europejskich, zwłaszcza wśród ich
elit intelektualnych Francji, Hiszpanii i Włoch. W drugiej połowie XX wieku
komunistyczna partia we Francji kilkakrotnie wygrywała wybory, a na przełomie
wieków XX i XXI nawet wchodziła w skład rządu francuskiego. Partie
w tych krajach były przez Rosję finansowane, a ich kadry kształcone w
rosyjskiej szkole partyjnej. Stanowiły one i nadal stanowią, nierzadko pod
innymi nazwami (np. partii socjalistycznej), ważny element rosyjskiej agentury.
A czy w XXI wieku jesteśmy wolni od epidemii obłędu? Niestety,
nie. Moim zdaniem te najbardziej niebezpieczne dla świata Zachodu to: brak
oporu ze strony społeczeństw przeciw ich dzieleniu na dwie walczące ze sobą
strony, niszczenie przez społeczeństwa Zachodu własnych fundamentów
cywilizacyjnych, traktowanie eutanazji i aborcji jako praw człowieka, tworzenie
innych kategorii płci niż żeńska i męska, legalizacja małżeństw homoseksualnych
i adopcji przez nie dzieci. W perspektywie długoterminowej najbardziej groźne
spośród wymienionych jest niszczenie judeo-chrześcijańskich fundamentów Europy
i całego Zachodu.
Zacznę jednak od tego, co jest szczególnie groźne w
perspektywie krótkoterminowej. Nazwałem to brakiem
oporu ze strony społeczeństw przeciw ich dzieleniu na dwie walczące ze sobą
strony, niedostrzegające negatywnych tego konsekwencji. Dotyczy to
społeczeństw krajowych i międzynarodowych. To już nie jest tradycyjny podział
na lewicę i prawicę, strony te to raczej liberalizm i konserwatyzm. Z punktu
widzenia jednej strony świat postępu i nowoczesności walczy ze światem
zacofania i ciemnoty, z punktu widzenia drugiej ‒ świat tradycji, demokracji,
porządku publicznego i systemu wartości wywodzących się z zasad chrześcijaństwa
broni się w tej walce przed siłami destrukcji i zła. W porównaniu z tymi dwoma
walczącymi ze sobą stronami znaczenie podziału na partie jest coraz mniejsze.
Większość chorób pandemicznych ciała miała swoje
źródła w Azji, również
wirusy zbiorowego obłędu w Europie przychodzą ze Wschodu. Dużo doniesień o tym oraz
ostrzeżeń pochodzi ze służb wywiadów w państwach Zachodu, także NATO i UE (np.
o fabrykach trolli w Rosji, o agentach budujących wpływy polityczne i ekonomiczne w poszczególnych
państwach oraz w strukturach UE ‒ wg Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych w Brukseli działa
około 250 chińskich szpiegów i około 200 rosyjskich). Niestety, obywatele
zachodnich państw europejskich, a zwłaszcza ich przywódcy, bagatelizują te
ostrzeżenia i nie dostrzegają tego, że są w swoich poglądach i działaniach
sterowani przez obcą agenturę. Wirusami dzielącymi
społeczeństwa są sprawy podrzucane przez tę agenturę, usadowioną w różnych
organizacjach krajowych oraz w określonych grupach polityków w organach UE. Sprawy,
są dobierane tak, by poglądy obu wspomnianych stron różniły się krańcowo, a
przynajmniej znacznie (np. praworządność i solidarność w UE, Nord Stream 2,
zmiany klimatu, ochrona środowiska, praworządność, a także ‒ aborcja, gender,
LGBT, organizacja sądownictwa i ochrony zdrowia, restrykcje epidemiczne, obrona
demokracji i wolności oraz wiele innych). Nie jest ważne, jakie są to sprawy,
ważne jest natomiast, by dzieliły społeczeństwa. W
rezultacie podsycanych emocji narasta nienawiść do przeciwników politycznych i
agresja, nie tylko słowna. Widoczna w mediach i na ulicach świata zachodniego,
także Polski. Podziały są coraz bardziej widoczne i coraz głębsze, co zaburza
normalne funkcjonowanie państw i międzynarodowych sojuszy, a sprzyja
przeciwnikom Zachodu. W poszczególnych krajach Zachodu tworzone są spośród
„zarażonych” obywateli bojówki, a nawet całe dywizje, gotowe do fizycznego zwalczania przeciwników. W
amoku nienawiści do wszystkiego strona agresywna jest gotowa nawet do
występowania przeciw własnemu państwu. Widzieliśmy to na przykład w 2021 roku w
USA, we Francji w 2019 roku i wiele razy również w Polsce.
W obliczu coraz silniejszych wrogów, jakich niewątpliwie ma
Zachód, jego społeczeństwa zamiast się jednoczyć poddają się sterowanemu
procesowi dzielenia i skłócania. Czy nie jest to obłędem? Groza tego rodzaju zbiorowego obłędu
polega na tym, że tak duże części społeczeństw dają się opętać i zmanipulować,
nie próbując dostrzec przyczyn i skutków.
Czy nie jest również obłędem niszczenie przez społeczeństwa Zachodu jego fundamentów cywilizacyjnych,
czyli chrześcijaństwa? Unia Europejska wstydzi się wręcz swojego pochodzenia i
próbuje wypierać ten fakt z historii Europy. Abstrahując od aspektów religijnych,
należy mieć świadomość, iż cywilizacja Zachodu, w tym Europy, powstała przecież
na gruncie chrześcijaństwa. Największe dzieła zachodniej kultury, materialne i
niematerialne, były bezpośrednio inspirowane przez emocje związane z religią
chrześcijańską. Znakomite zachowane budowle, którymi chwalą się Europejczycy,
to budowle sakralne, a muzea i biblioteki pełne są dzieł sztuki i kultury o tym
charakterze. Najwybitniejsze utwory muzyczne tworzone na przestrzeni wieków
mają także ten sam charakter. Najważniejsze jest jednak to, że chrześcijańska
Europa (tak, jak cały Zachód) miała wspólny system wartości, system wynikający
bezpośrednio z zasad chrześcijaństwa i spajający ją cywilizacyjnie. System
stały, gdyż wynikający z religii. Co prawda, w przeszłości był on wielokrotnie
naruszany, ale potem zawsze następował powrót do niego. Odwracanie się od tego
systemu w ostatnich dziesięcioleciach oznacza osłabianie fundamentów, na
których Zachód stoi, jeszcze stoi. Jest to obecnie znacznie groźniejsze niż
dawniej, gdyż dużo większa jest potęga nieprzyjaźnie nastawionego, imperialnego
Wschodu. O stosunku elit politycznych UE
do chrześcijaństwa świadczy to, że nawet w traktatach UE nie ma odwołania do
systemu wartości chrześcijańskich (chociażby w preambule). Próby narzucenia
innych systemów wartości przez faszyzm i komunizm w XX wieku na różnych
kontynentach skończyły się tragicznie i cofnęły państwa oraz regiony w rozwoju
gospodarczym, społecznym i kulturalnym o dziesiątki lat. Czy teraz ludzkość
(głównie europejską) czeka to samo?
Niszczenie takich cywilizacyjnych fundamentów prowadzi
również do kolejnych epidemii. Jedną z nich współcześnie jest odbieranie prawa do życia tym, którzy
nie są w pełni sprawni (np. nienarodzeni i niedołężni) i którzy z tego powodu
mogą sprawiać społeczeństwu kłopot. Jest to sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem i,
oczywiście z podstawami religii chrześcijańskiej oraz z prawami człowieka sformułowanymi
po wyniszczającej II wojnie światowej w światowych (ONZ) i europejskich (UE)
dokumentach, reinterpretowanymi obecnie niezgodnie z ówczesnymi intencjami
autorów. Następstwem tej choroby umysłów jest legalizowanie w UE aborcji na
życzenie i eutanazji, co jest sprzeczne z prawem do życia zapisanym w tych
obowiązujących przecież dokumentach jako najważniejsze prawo człowieka.
Eutanazja dokonywana dlatego, że chory człowiek jest niewygodny dla rodziny lub
państwa, i za zgodą sądu (!), jest sprzeczne z normami moralnymi, które
obowiązywały przez tysiąclecia. Czym różni się zabicie człowieka (bo
kłopotliwy) w wyniku eutanazji od zabijania w czasach komunizmu ludzi
niewygodnych dla ówczesnych władz, dokonywane także za zgodą sądu, czyli
legalnie. W obu przypadkach jest to przecież mord. Można odnieść wrażenie, że
świat zachodni coraz bardziej odchodzi od systemu wartości, który obowiązywał
przez stulecia, i zbliża się do systemu wartości przypominającego ten uznawany
w państwach komunistycznych, a jeszcze bardziej ‒ w hitlerowskich Niemczech.
Kolejnym rodzajem zbiorowego obłędu, który opętał Zachód,
jest wymyślanie innych płci niż żeńska i
męska. Jest to obłęd, gdyż jest sprzeczne przede wszystkim ze zdrowym
rozsądkiem. Istnienie dwóch płci ma przecież swój zasadniczy cel postawiony
według jednych przez Boga, a według niewierzących ‒ określony przez naturę. Tym
celem jest zachowanie gatunku poprzez powielanie. Ten cel może być osiągany
przez łączenie się osobników jedynie tych dwóch płci. Dotyczy to nie tylko
ludzi, lecz także przyrody.
Pandemią obłędu jest, moim
zdaniem, także legalizacja małżeństw
homoseksualnych i adopcji przez nie dzieci. Dotknęła ona kraje Zachodu i
jest całkiem nowa, rozprzestrzeniła się bowiem w ciągu ostatnich kilkunastu
lat.
To, że mężczyzna czuje pociąg płciowy do innego mężczyzny,
nie jest wystarczającym powodem, by traktować go jako kobietę i by on sam
siebie tak traktował, i w następstwie startował na przykład w zawodach
sportowych razem z kobietami! W tym przykładzie byłoby to przecież
dyskryminowaniem kobiet. Homoseksualizm wśród ludzi istniał zawsze, dotyczy on
niewielkiego odsetka ludzi (wg różnych badań od 1,5 do 7%). Jeśli przyjąć (a ja
tak właśnie przyjmuję), że normą jest istnienie pociągu seksualnego między
kobietą i mężczyzną, to homoseksualizm tego niewielkiego odsetka ludzi jest
odstępstwem od tej normy, czyli czymś, co można nazwać niepełnosprawnością
społeczną. Tak, jak każda znacząca odmienność biologiczna (np. leworęczność) lub
inna (np. dotycząca wyznania czy koloru skóry), tak i homoseksualizm wzbudzał w
przeszłości w pewnych kręgach społecznych niechęć i naganny brak szacunku.
Współczesne społeczeństwa, a przynajmniej w zdecydowanej
większości, nie obawiają się tej i innych odmienności, akceptują je i nie odbierają
takim ludziom ani szacunku ani wolności. Trzeba jednak pamiętać, iż wolność
każdego człowieka nie jest nieograniczona. Granice wolności wynikają z dobra
wspólnego i są ustanawiane przez poszczególne społeczeństwa. Tak na przykład:
osoba niewidząca nie może dostać prawa jazdy, osoba mająca 29 lat nie ma prawa
zostać senatorem w Polsce, pilotem zawodowym nie może być osoba mająca ponad 60
lat, opiekunem prawnym małoletniego nie może być osoba skazana za przestępstwo
o charakterze seksualnym itd. Jednym z praw człowieka jest prawo do zawarcia
małżeństwa. Według polskich przepisów (Konstytucji) prawo to przysługuje osobom
o odmiennej płci, co jest zgodne z religią, naturą i zdrowym rozsądkiem.
Jednakże badania CBOS wskazują, iż aż 30% społeczeństwa polskiego aprobuje prawo do zawierania
małżeństw przez pary homoseksualne i 10% prawo do adopcji przez nie dzieci (!).
Czy nie jest to objaw kolejnego zbiorowego obłędu? Ten obłęd ma jeszcze większe rozmiary w
większości państw Zachodu, które zdecydowały się na legalizację małżeństw
homoseksualnych (a w niektórych ‒ także na adopcję dzieci przez takie pary).
Nie chodzi tu o formalne czy nieformalne związki homoseksualne, lecz o
małżeństwa. Dokonuje się to wbrew zapisom zawartym w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka i w Europejskiej
konwencji praw człowieka, a także wbrew opinii Europejskiego
Trybunału Praw Człowieka. Warto zauważyć, że ta epidemia
pojawiła się i rozprzestrzeniła gwałtownie, bo zaledwie w ciągu ostatnich
kilku-kilkunastu lat! Choć homoseksualizm istniał zawsze, to nikomu do głowy
nie przychodziła myśl o małżeństwach par jednopłciowych. A tu nagle w ciągu
kilkunastu lat nastąpiło olśnienie w głowach ludzi tak zwanego „postępu”. W
rzeczywistości jest to znaczące odstępstwo od normy, normy religijnej,
biologicznej i społecznej.
Epidemie
obłędu występowały w poprzednich wiekach, ale sporadycznie i na ogół miały
zasięg regionalny. Dopiero w XX wieku, a zwłaszcza w wieku XXI, ich
intensywność i zasięg zaczęły narastać błyskawicznie, z szybkością odwrotnie
proporcjonalną do szybkości przyrostu liczby ludności, bogacenia się
społeczeństw i, przede wszystkim, szybkości odchodzenia od stałego systemu
wartości wywodzącego się z religii.
Te, na
które zwróciłem uwagę, i inne epidemie oraz pandemie obłędu nękają ludzkość,
a ich negatywne skutki mogą być znacznie groźniejsze i trwać znacznie dłużej
niż skutki epidemii chorób zakaźnych ciała. Jak wspomniałem powyżej,
prowadzą one do dalszego podziału społeczeństw krajowych i międzynarodowych, a
ich konsekwencją może być rozpad państw (tendencje takie daje się już
zaobserwować w Hiszpanii oraz w Wielkiej Brytanii) oraz rozpad sojuszy (np. UE
i NATO). Taka tendencja jest szczególnie widoczna w UE, w której podziały są
coraz silniejsze, a solidarność coraz słabsza, w sytuacji, gdy wbrew interesom
UE Niemcy wzmacniają swój, nieformalny wprawdzie, sojusz z Rosją.
W
przeszłości tak duże podziały w Europie i partykularne interesy państw
prowadziły nawet do wojen. Oby tym razem
nie!
Tadeusz
Szopa
Komentarze
Prześlij komentarz