Przejdź do głównej zawartości

Mądrość a wykształcenie

 

Mądrość a wykształcenie

Tadeusz Szopa

20.01.2021

  

Od dawna analizowane są i opisywane relacje między takimi pojęciami, jak mądrość, wykształcenie, wiedza i intelekt człowieka. Powstało na ten temat wiele traktatów i artykułów oraz opinii, nie zawsze zgodnych ze sobą. Jako niemający wiedzy w zakresie filozofii, raczej ‒ laik w tym obszarze, chcę zająć się w tym artykule zbadaniem związku między mądrością człowieka i poziomem jego wykształcenia. Oczywiście, z powodu merytorycznego nieprzygotowania autora artykuł nie może mieć charakteru naukowego, a jego treść wynika jedynie z jednostkowych obserwacji autora dotyczących zachowań i działań ludzi o różnym wykształceniu, obserwacji popartych wybranymi informacjami z historii. 

W znanych mi opiniach ludzi mądrzejszych ode mnie nie znalazłem twierdzenia, że im wyższy poziom wykształcenia człowieka, tym jest on mądrzejszy. Jednak uważa się na ogół, iż wykształcenie sprzyja mądrości, tzn. im wyższe wykształcenie człowieka, tym większa szansa na to, że jest mądry (czyli zachodzi korelacja dodatnia). A ja stawiam tezę odwrotną, według której ‒ korelacja mądrości z wysokim wykształceniem jest słaba i raczej ujemna. Muszę przyznać, że nie mam silnych argumentów na dowiedzenie słuszności tej tezy. Sam mam wątpliwości. Gdy jednakże słucham wypowiedzi utytułowanych ludzi lub patrzę na ich działania i zachowania, to aż mnie korci, by  taką tezę postawić. Zresztą, mój zamysł nie jest oryginalny, nie jestem przecież odosobniony.

"Dlaczego nauka staje się czasem jedynie parawanem dla głupoty? Dlaczego często ludzie prości,           niewykształceni są o wiele mądrzejsi i roztropniejsi ni ż wielcy naukowcy?"

  (o. Włodzimierz Zatorski).

Ponieważ rzecz dotyczy mądrości, więc warto zastanowić się, co to jest. Uczeni-filozofowie od wielu wieków próbowali określić to pojęcie. Mimo to trudno współcześnie natknąć się na jednoznaczną definicję tego pojęcia. A jest ich wiele. Najbliższa mojemu odczuciu jest ta podana przez Kartezjusza w XVI wieku:

Mądrość to "umiejętność trafnego posługiwania się rozumem i czynienia tego, co najlepsze".

Są też przytaczane określenia, mające charakter opisowy tego, co się składa na mądrość, co cechuje człowieka mądrego, oraz opisy pośrednie ‒ mądrość jako przeciwieństwo głupoty. Jest oczywiste, że intelekt człowieka i jego wiedza, a więc także mądrość, są ograniczone. Dlatego za jedną z cech człowieka mądrego uważa się jego pokorę. 

"To smutne, że głupi sa tacy pewni siebie, a ludzie rozsądni pełni wątpliwości".

(Bernard Russel)

"Pokora jest matką mądrości".

(św. Jan Chryzostom)

Najkrócej ujął to Sokrates: "Wiem, że nic nie wiem".

W środowisku tak zwanych intelektualistów często brak tej świadomości i pokory.

Myślę, że ważne jest podkreślanie aspektu etycznego w definiowaniu mądrości, pojęcie to bowiem ma w powszechnym rozumieniu zabarwienie pozytywne. Jeśli ktoś swoją bogatą wiedzę i wysoki poziom intelektu wykorzystuje do niecnych celów, nie uznamy go przecież za człowieka mądrego, raczej za cwaniaka, za człowieka sprytnego. Spryt ma zabarwienie pejoratywne. Takich postaci w historii ludzkości było wiele, a obecnie ludzi inteligentnych i sprytnych w naszym otoczeniu, zdobywających dzięki tym cechom korzyści kosztem innych, możemy dostrzec codziennie. Na aspekt etyczny zwraca się uwagę w wielu opisach mądrości. Już Mikołaj Rej podkreślał, że:

"Nie jest ten mądry, który wiele spraw umie, lecz kto złe od dobrego rozeznać rozumie".

Rozwijając nieco definicję Kartezjusza, przyjmuję w rezultacie, że:

Mądrość człowieka to zdolność trafnego posługiwania się rozumem i czynienia tego, co najlepsze dla niego lub dla innych, bez naruszania przy tym norm etycznych.

Na rozum człowieka składa się jego intelekt i zgromadzona wiedza. Warunkiem bycia mądrym jest posiadanie przez człowieka:

     wysokiego poziomu intelektu,

      dużego zasobu wiedzy ogólnej,

czyli bogatego rozumu, oraz

      silnie ukształtowanego kręgosłupa moralnego,

      umiejętności panowania nad własnymi emocjami.

Brak któregokolwiek z tych elementów, zwłaszcza spośród pierwszych trzech, eliminuje osobę z grona takich, których można zaliczyć do ludzi mądrych.

     Pod pojęciem intelekt człowieka rozumiem nie tylko zdolność człowieka do analizowania, lecz również, a może przede wszystkim, jego zdolność do przeprowadzania syntezy, czyli postrzegania związków między różnymi obszarami wiedzy oraz faktami i kojarzenia ich w określonym celu (np. w celu rozwiązania postawionego problemu lub dokonania oceny analizowanego działania). Przedstawiając tę cechę obrazowo, można przyjmować, że intelekt to szczególny potencjał ludzkiego mózgu, świadczący o możliwościach twórczego myślenia.

       Intelekt jest jedną z cech człowieka i tak, jak wszystkie inne jego cechy, ma duże rozrzuty losowe w ramach rodzaju ludzkiego. Są więc osobnicy o marnym intelekcie i są też tacy, którzy mają tę cechę szczególnie mocno rozwiniętą, ponadprzeciętną. Jest to cecha wrodzona, ale w rezultacie procesu edukacji może być ona wzmacniana. Moim zdaniem, rozwój wrodzonego intelektu jest głównym celem edukacji. Jest on dokonywany w rezultacie procesu myślenia, prowadzonego systematycznie w kolejnych etapach kształcenia. Zdobywanie wiedzy jest drugim ważnym celem edukacji.

      Wiedza to zasób informacji zapisanych w ludzkim mózgu w rezultacie procesu kształcenia oraz w rezultacie obserwacji i doświadczenia życiowego. Ten zasób informacji można podzielić na wiedzę ogólną (szeroką) i wiedzę specjalistyczną (wąską). Wiedza ogólna obejmuje różne obszary życia człowieka i ludzkości, umożliwiająca z dużej perspektywy dostrzec ważne wartości, przewidzieć skutki określonych działań i zachowań w życiu człowieka, odróżnić dobro od zła. Tylko taka wiedza sprzyja mądrości człowieka. Natomiast wiedza specjalistyczna jest wiedzą obejmującą wąski fragment otaczającej rzeczywistości, związaną zwykle z planowanym lub wykonywanym zawodem. Jej gromadzenie odbywa się w niektórych szkołach średnich i przede wszystkim ‒ w szkołach wyższych. Pewien odsetek absolwentów uczelni decyduje się na karierę naukową i w jej rezultacie powiększa zasoby wiedzy specjalistycznej. Gromadzenie wiedzy specjalistycznej zwykle utrudnia wzbogacanie wiedzy ogólnej człowieka (m. in. z powodu deficytu czasu), a nawet może prowadzić do usuwania z pamięci fragmentów wiedzy ogólnej, zwłaszcza rzadko używanej w praktyce.

    Człowiek powiększa swoją wiedzę wraz z wiekiem także wskutek obserwacji i doświadczenia życiowego. Dotyczy to obu rodzajów wiedzy. Niektórzy uważają, że ten proces odgrywa ważniejszą rolę w powiększaniu zasobu wiedzy niż proces kształcenia.

System wartości, indywidualnych i społecznych, jest potrzebny człowiekowi do oceny korzyści (własnych i społecznych) i do oceny skutków działań pod względem moralnym.

Umiejętność panowania nad własnymi emocjami ułatwia racjonalne myślenie, a brak takiej umiejętności takie myślenie zakłóca, a często uniemożliwia. Jej brak może prowadzić do błędnych ocen i błędnych decyzji. Takimi silnymi emocjami, które często górują nad rozumem, są nienawiść i miłosne zauroczenie. Nie sprzyja też mądrym ocenom moda, emocja charakterystyczna dla ludzi młodych, a często także wykształconych, niedostrzegających tego, że nie wszystko, co nowe, jest postępowe (częściej chyba odwrotnie). 

     Wróćmy jednak do związku mądrości z wykształceniem, czyli zasadniczego tematu tego artykułu. Przez wykształcenie rozumiem zasób wiedzy zdobyty w oficjalnym procesie kształcenia i poświadczony odpowiednim dokumentem. Proces kształcenia ma niewątpliwie duży wpływ na gromadzenie wiedzy przez człowieka i na podnoszenie (w ograniczonym stopniu) poziomu intelektu. Wydaje mi się, że znacznie mniejszy jest wpływ tego procesu na dwie pozostałe cechy wyszczególnione powyżej, tzn. na tworzenie wewnętrznego systemu wartości i na umiejętność panowania nad własnymi emocjami. W znaczącym stopniu cechy te są wrodzone i ukształtowane później w wyniku wychowania w domu rodzinnym.
     W Polsce kształcenie odbywa się na ogół w formie obowiązkowej nauki w szkole podstawowej i średniej, a dla osób zainteresowanych dalszym kształceniem ‒ w formie studiów w uczelni wyższej i ewentualnie także w formie studiów doktorskich. Część osób po uzyskaniu stopnia doktora podejmuje indywidualne kształcenie własne z zamiarem uzyskania kolejnych stopni i tytułów naukowych i w efekcie zrobienia kariery naukowej. To z tej grupy osób wywodzą się późniejsi profesorowie.
      Możliwości gromadzenia wiedzy przez człowieka są ograniczone i biologicznie i czasowo. Dlatego im bardziej zaawansowany jest proces zdobywania i gromadzenia wiedzy specjalistycznej, tym mniejsze są możliwości powiększania zasobu wiedzy ogólnej. Są one ograniczane również na skutek emocjonalnego zaangażowania w analizowanie i rozwiązywanie szczegółowych problemów specjalistycznych. Zatem, im dalej idąca, głębsza jest specjalizacja w kształceniu człowieka, tym mniejsza szansa na to, że jest to człowiek mający rozległą wiedzę ogólną, czyli erudyta. Taka głęboka specjalizacja poprzez kształcenie, formalne i własne, jest charakterystyczna dla pracowników nauki. 
      Można więc twierdzić, i ja tak właśnie czynię, że im wyższe wykształcenie (specjalistyczne), tym mniejsza jest szansa bycia człowiekiem mądrym. Nie znaczy to, że człowiek wysoko wykształcony nie może być mądry. W gronie osób z takim wykształceniem wyróżniłbym trzy grupy ludzi wysoko wykwalifikowanych.
    Pierwsza grupa to osoby, które niezależnie od procesu oficjalnego kształcenia specjalistycznego czują potrzebę gromadzenia wiedzy ogólnej z różnych obszarów i mające pozostałe predyspozycje do bycia mądrym. Jak już wspomniałem powyżej, mądrości sprzyja oprócz bogatej wiedzy ogólnej wysoki poziom intelektu, silnie ukształtowany kręgosłup moralny i umiejętność panowania nad własnymi emocjami. Osoby tej grupy mają szansę powiększać znacząco potencjał mądrości także w rezultacie doświadczenia życiowego. Zatem, na przykład profesor może być człowiekiem mądrym, mimo bardzo wysokiego wykształcenia specjalistycznego. Trzeba przyznać, że mądrych osób wśród profesorów i innych uczonych jest wiele.
    Druga grupa osób wysoko wykształconych to osoby o dużej wiedzy ogólnej, wysokim poziomie intelektu, ale nieprzywiązujący wagi do systemu wartości społecznych, czyli bez kręgosłupa moralnego. Są to zatem ludzie inteligentni, rozumni, czasami błyskotliwi i elokwentni, ale nie mądrzy. Im wyższy jest ich poziom wykształcenia, tym większy zasięg oddziaływania społecznego, oddziaływania szkodliwego, objawiającego się na wiele różnych sposobów: czerpaniem korzyści własnych kosztem innych, demonstrowaniem poglądów i zachowań nieetycznych, świadomym szerzeniem nieprawdziwych informacji itp.
   Trzecia grupa wśród ludzi wysoko wykształconych, największa liczebnie, to osoby, które dzięki ambicjom i uporowi zdobyły dużą wiedzę specjalistyczną, poświadczoną odpowiednimi dokumentami, lecz niespełniający sformułowanych powyżej warunków kwalifikacji do grona ludzi mądrych (pewnie i ja mieszczę się w tej regule, bo gdyby było inaczej, to nie brałbym się za pisanie takiego, jak ten, artykułu). Zauważmy, że na karierę naukową decydują się ludzie na ogół z dużymi ambicjami. Czasami jednak ambicje te są niewspółmiernie duże w stosunku do możliwości intelektualnych osoby. Nierzadko są to wysokiej klasy specjaliści w swojej wąskiej dziedzinie, mający z tego powodu wygórowane mniemanie o sobie i uzurpujący sobie prawo do wygłaszania opinii w sprawach wykraczających poza ich specjalizację.To w tej (trzeciej) grupie ludzi duży odsetek stanowią ludzie wierzący w swoją mądrość, demonstrujący brak pokory, negujący też istnienie Boga (zatem wyrażający w ten sposób opinię z pozycji boga). Tacy ludzie są jednocześnie podatni na różnorakie mody, gdyż wydaje im się, iż wszystko, co nowe, jest postępowe, a oni są przecież awangardą postępu. 
     Tak więc, tylko te z wysoko wykształconych osób, które można przyporządkować do pierwszej w wyróżnionych grup, spełniają warunki bycia mądrymi i tylko w odniesieniu do nich proces kształcenia powiększa ich potencjał mądrości. Jakże trafny i zgodny z moimi opiniami jest pierwszy cytat przytoczony na początku artykułu.
    
    Aby zwiększyć siłę zamieszczonych powyżej moich wywodów uzasadniających tezę, iż korelacja mądrości z wysokim wykształceniem jest słaba i raczej ujemna, podam jeszcze kilka argumentów historycznych.
   - Instytucję inkwizycji, traktowanej obecnie jako ciemna karta w dziejach Kościoła, wymyślili ludzie       wysoko wykształceni (jak na tamte czasy).
   - Różne utopijne, złowrogie i wyniszczające ideologie były tworzone przez intelektualistów.
   - To wyższe uczelnie w Niemczech w latach trzydziestych ubiegłego wieku okazały się szczególnie           podatne na brunatną ideologię.
   - W 1933 roku to profesorowie (na apel studentów) z dużym zaangażowaniem uczestniczyli 
   w paleniu książek.
   - Głównie ludzie wysoko wykształceni, intelektualiści w całej Europie (także w Polsce) i na świecie          dali się uwieść marksizmowi i potrafili uczestniczyć czynnie w komunistycznych zbrodniach.

A argumentów z czasów współczesnych także można przytoczyć sporo. 
   - W czasie panującej epidemii większość ludzi kwestionujących istnienie epidemii lub
      nieprzestrzegających należycie reguł sanitarnych ma wyższe wykształcenie.
   - Znamienna jest demonstracja (mimowolna) braku wiedzy, a zwłaszcza wyobraźni, przez 
     hierarchów kościelnych, gdy podczas oficjalnych i pokazywanych w telewizji posiedzeń wszyscy 
     biskupi mają na twarzy przyłbice (a właściwie mikroprzyłbice) zamiast maseczek. A są to przecież 
     ludzie z wysokim wykształceniem, i to filozoficznym.
   - Zdarza się, że osoby występujące w różnych programach telewizyjnych, zwykle osoby z wysokim
     wykształceniem, nierzadko profesorowie, wypowiadają publicznie swoje opinie na różne tematy,
     rażąco niezgodne ze zdrowym rozsądkiem, przeczące faktom. Jedni robią to świadomie (moim 
     zdaniem), drudzy nieświadomie.
***

        Zatem, czy faktycznie korelacja mądrości z wysokim wykształceniem jest słaba i ujemna? No, cóż, czekam z pokorą na krytykę.

 






Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bieganie rekreacyjne - czy rzeczywiście zdrowe

Bieganie rekreacyjne - czy rzeczywiście zdrowe (wersja uaktualniona , lipiec 2018) tadeusz.szopaa@gmail.com Coraz więcej osób w Polsce uprawia rekreacyjnie biegi długotrwałe (długodystansowe) − maratony, półmaratony i inne podobne. Biegający, indywidualnie i zbiorowo, twierdzą, że uprawianie biegania jest przyjemne i wierzą również, że jest ono zdrowe. Czy rzeczywiście jest ono zdrowe, czy rozpowszechniająca się (lub rozpowszechniana), szczególnie w ostatnich latach, moda na bieganie jest zjawiskiem pozytywnym? Zawodowi lekkoatleci uprawiający biegi długodystansowe poświęcają część swojego zdrowia i życia często w celach zarobkowych. Nie są okazami zdrowia, co objawia się szczególnie wyraźnie w późniejszym wieku. Biegający amatorzy mają inne źródła zarobkowania na życie, a mimo to nie stronią od takiego wyczynu. Może zatem powinni sobie uświadomić, że jest druga strona medalu, że z bieganiem, zwłaszcza długotrwałym (długodystansowym), związane są nie tylko pożytki (dla wie

Wykresy przebiegu epidemii (stan 2 kwietnia 2024 roku)

Wykresy przebiegu epidemii (stan 2 kwietnia 2024  roku)   tadeusz.szopaa@gmail.com 03.04.2024   Na rysunkach zamieszczonych poniżej przedstawiam w postaci wykresów aktualną informację o rozwoju epidemii w Polsce i w kilku innych państwach (aktualizacja jest dokonywana w przybliżeniu co około 3-4 tygodnie). Rysunki 1-3 uwidaczniają tendencję zmian intensywności zakażeń w Polsce. Na rysunku 1 miarą tej intensywności jest uśredniona w skali tygodnia liczba  z  zarejestrowanych zakażeń w danym dniu, odnoszona do liczby wykonanych testów w tym samym dniu  (względna liczba zakażeń),  a na rysunkach 2 i 3 taką miarą jest bezwzględna liczba rejestrowanych zakażeń  Z  w ciągu tygodnia. Wydaje się, że najlepszą (choć nie doskonałą) miarą intensywności zakażeń jest wielkość z przedstawiana na rysunku 1, zwłaszcza od pewnego czasu, gdy liczba oficjalnie rejestrowanych zakażeń jest niewielka. Jak wynika z rysunku 1, o d połowy grudnia 2023 roku widoczny jest ciągły spadek stopnia zaka